a posłuchajcie, co takeigo zrobiłem...
Ponieważ totalnie nie miałem czasu na zakupy, postanowiłem prezenty (dla szóstki dzieciaków moich sióst i brata) zakupić przez internet. Ja ja się cieszyłem, że się udało. Dziś dzwoni kurier i mówi, ze bedzie na miejscu o 13.00. Więc ja czekam jak należy.
- Kurier dzwoni, i pyta się gdzie ja jestem.
- Ja na to, że stoje przed domem
- On odpowiada, że też jest przed domem - tylko mnie nie widzi
- Zdębiałem. Wiec potwierdzam, że stoje tuż obok ulicy
- A on na to, ze stoi na placu przy kościele...
I wtedy złapałem o co chodzi. Ja czekałem na niego w Lidzbarku - a on przyjechał do Biskupca - mojego poprzedniego miejsca przebywania - bo taki adres mam ciagle w Merlinie...
I tak guzik - zamiast miec wygodniej i szybciej, musze teraz specjalnie jechać po odbiór paczki. Dobrze, że nie do Warszawy tylko jakieś 60-70 km.
Ale kicha
